Przyjaciel znalazł sobie kochankę i chciał uwolnić się od żony. Prosił, bym kłamał dla niego przed sądem, ale zrobiłem coś gorszego
Przyjaciel od lat był w szczęśliwym związku. Przynajmniej tak twierdził. Kiedy jednak znalazł sobie kochankę, jego życie zaczęło przypominać spiralę kłamstw i manipulacji. Zamiast przyznać się do błędów, postanowił wciągnąć mnie w swoją grę…
Byłem rozdarty. Przyjaźń czy moralność? Z każdą chwilą robiło się coraz gorzej, a kiedy stanąłem przed sądem, zrobiłem coś, czego sam się nie spodziewałem…
Przyjaźń na rozdrożu
Marek był moim przyjacielem od ponad dwudziestu lat. Znaliśmy się od dzieciństwa, przeżywaliśmy wspólnie wzloty i upadki. Jego żona, Anka, była w naszym gronie od dekady – sympatyczna, ciepła kobieta, którą Marek zawsze wychwalał. Dlatego kiedy usłyszałem od niego, że znalazł sobie kochankę, poczułem, jakby ktoś mnie uderzył w twarz.
– Słuchaj, to nie jest tak, jak myślisz – próbował tłumaczyć. – Z Anką to już tylko formalność, a z Kaśką… To prawdziwa miłość.
Nie mogłem uwierzyć w to, co mówił. Marek nie tylko zdradzał żonę, ale planował rozwód, w którym chciał odebrać jej wszystko – od mieszkania po opiekę nad dziećmi. Wciągnął mnie w swoją intrygę, prosząc, bym przed sądem zaświadczył, że Anka jest histeryczką i nie nadaje się na matkę.
Rozterki moralne
Nie spałem przez kilka nocy. Wiedziałem, że jeśli zgodzę się pomóc Markowi, zniszczę życie Anki i ich dzieci. Ale jeśli odmówię, nasza przyjaźń będzie skończona. Próbowałem przekonać Marka, by zrezygnował z tej szalonej gry, ale on był nieugięty.
– Jesteś moim przyjacielem, liczę na ciebie – mówił. – To dla mnie być albo nie być.
W końcu zgodziłem się pojawić w sądzie, ale podjąłem decyzję, że zrobię coś zupełnie innego. Nie mogłem pozwolić, by Marek manipulował wszystkimi dla własnych korzyści.
Dzień prawdy
W sali sądowej atmosfera była napięta. Marek uśmiechał się pewnie, Kaśka siedziała w ostatnim rzędzie, a Anka ledwo powstrzymywała łzy. Kiedy sędzia poprosił mnie o zeznania, spojrzałem na Marka. Jego pewny siebie wzrok mówił: „Masz to powiedzieć”. Ale zamiast tego zacząłem mówić prawdę.
– Marek od kilku miesięcy zdradza swoją żonę – powiedziałem. – Chciał, żebym kłamał przed sądem, ale nie mogę tego zrobić.
Zapanowała cisza. Anka spojrzała na mnie z niedowierzaniem, a Marek czerwieniał z każdą sekundą. Sędzia poprosił mnie o więcej szczegółów, a ja wyjawiłem całą prawdę o intrydze Marka. To, jak manipulował Kaśką, jak próbował oczernić Ankę, jak zmuszał mnie do kłamstwa.
Marek kontra rzeczywistość
Po moim zeznaniu wszystko się zmieniło. Sąd nie tylko nie odebrał dzieci Ance, ale również nałożył na Marka obowiązek alimentacyjny i ograniczył jego prawa rodzicielskie. Nasza przyjaźń? Zakończyła się tego dnia. Marek wypadł z sali, rzucając za siebie obelgi i groźby. Anka podziękowała mi, ale widziałem w jej oczach żal – nie tylko do Marka, ale i do mnie, że tak długo milczałem.
Kaśka zniknęła z życia Marka równie szybko, jak się w nim pojawiła. On sam wkrótce wyprowadził się z miasta, a ja? Nauczyłem się, że przyjaźń nie może być wymówką do łamania własnych zasad.