Mąż odszedł do kochanki, a potem szarpał się ze mną o kasę. Był gotów okraść własne dzieci, byle wyszło na jego

Byłam przekonana, że nasze życie rodzinne jest stabilne, a mąż dba o dobro dzieci. Do czasu, gdy spakował walizki i odszedł do kochanki. Myślałam, że to koniec naszych problemów, ale prawdziwe piekło zaczęło się później…

Nie sądziłam, że osoba, którą kochałam, jest zdolna do czegoś takiego. Chciał sięgnąć nawet po oszczędności dzieci. To, co się wydarzyło podczas naszej ostatniej konfrontacji, przeszło moje najgorsze wyobrażenia…

Mąż porzuca rodzinę dla kochanki

Nasze małżeństwo nigdy nie było idealne, ale zawsze sądziłam, że tworzymy solidną rodzinę. Mamy dwoje dzieci, oszczędności na ich przyszłość, kredyt na mieszkanie – normalne życie. Wszystko zmieniło się w jeden wieczór, kiedy mąż oznajmił, że odchodzi. „Zakochałem się” – powiedział, jakby te słowa miały cokolwiek wyjaśniać. Byłam w szoku. Przez lata wspierałam go, budowaliśmy razem nasze życie, a teraz nagle on uznaje, że łatwiej zacząć wszystko od nowa z kimś innym?

Najgorsze jednak było to, że jego nowa wybranka mieszkała w wynajmowanym mieszkaniu i oczekiwała, że mąż „zabezpieczy ich przyszłość”. Już wtedy podejrzewałam, że jej intencje nie są szczere. Jednak prawdziwa batalia miała się dopiero rozpocząć.

Chciał zabrać pieniądze dzieci

Po odejściu mąż domagał się połowy wszystkiego – mieszkania, oszczędności, nawet samochodu. „Masz pracę, dasz sobie radę” – rzucił z uśmiechem, który aż kipiał złośliwością. Wiedział, że nasz wspólny majątek to nie tylko moje życie, ale też przyszłość naszych dzieci. Na ich koncie od lat odkładaliśmy pieniądze na studia. Myślałam, że chociaż to jest poza jego zasięgiem.

Myliłam się. Kiedy dowiedział się o koncie, od razu zażądał dostępu. „To nasze pieniądze” – tłumaczył, a ja poczułam, jak krew odpływa mi z twarzy. Te pieniądze miały zapewnić dzieciom lepszy start, a on chciał je wydać na życie z nową kobietą.

Kłótnia, która wszystko zmieniła

Nasze spotkania zaczęły przypominać pole bitewne. Każda rozmowa kończyła się krzykami. W końcu postanowiłam nieco „nagłośnić” sprawę. Skontaktowałam się z jego rodziną, bo wierzyłam, że może wpłyną na jego decyzje. Reakcja teściowej mnie zaskoczyła – stanęła po mojej stronie! Okazało się, że już wcześniej miała złe przeczucia wobec nowej partnerki syna.

Gdy podczas jednej z naszych kłótni zagroziłam, że pójdę z tym do sądu i ujawnię wszystkie szczegóły – w tym jego próbę okradzenia dzieci – spuścił z tonu. Ale to, co odkryłam później, sprawiło, że przez moment żałowałam swojej decyzji.

Prawda wychodzi na jaw

Pewnego dnia, przeglądając dokumenty, natknęłam się na papiery z banku. Zauważyłam wypłaty z konta wspólnego, które miały miejsce jeszcze przed naszym rozstaniem. Okazało się, że mąż już wtedy zaczął przelewać pieniądze na tajne konto. Wykorzystał lukę prawną, by zabezpieczyć się przed podziałem majątku. Nie robił tego jednak z myślą o nowej rodzinie – te pieniądze inwestował w siebie, jak się później dowiedziałam, nawet w… kosmetyczne zabiegi!

Gdy skonfrontowałam go z faktami, najpierw zaprzeczał, później groził, aż w końcu zamilkł. Wiedział, że przegrał, a jego nowa partnerka – cóż, odeszła, gdy tylko skończyły się pieniądze.

Jak byście postąpili?

Gdy wracam do tych wydarzeń, wciąż nie mogę uwierzyć, jak bardzo człowiek potrafi się zmienić. Gdzie podział się mężczyzna, którego kochałam? Czy to możliwe, że tak długo nosił maskę?

A Wy, jak byście postąpili na moim miejscu? Czy warto walczyć do końca, czy lepiej odpuścić? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku, chętnie przeczytam Wasze opinie!