Mój brat od zawsze miał lepszy kontakt z rodzicami. Ale kiedy odkryłam, co dostał w spadku, zrozumiałam, dlaczego tak bardzo się starali

Mój brat, Tomek, od zawsze miał lepszy kontakt z naszymi rodzicami. Zazwyczaj to on zjawiał się pierwszy na każdej rodzinnej imprezie, przywoził zakupy, rozmawiał z nimi godzinami o rzeczach, które dla mnie były zupełnie obojętne. W dzieciństwie byłam świadoma, że zawsze go faworyzowali, ale tłumaczyłam to sobie tym, że jest po prostu starszy. Ja byłam ta młodsza, która zawsze musiała się uczyć od „lepszego” brata.

Rodzice nigdy nie okazywali mi jawnej niechęci, ale było widać, że to Tomek był ich oczkiem w głowie. Zawsze był na pierwszym miejscu. Nawet kiedy dorosłam, nasze relacje z rodzicami były raczej chłodne, a z Tomkiem… dosłownie idealne. Często pytałam go, jak on to robi, ale zawsze odpowiadał, że po prostu jest sobą i niczego nie musi udowadniać. Zawsze wydawało mi się, że to trochę niesprawiedliwe.

Przypadek, który wszystko zmienił

Kilka miesięcy temu rodzice zmarli, niemal równocześnie. Byłam w szoku, ale nie miałam czasu na dłuższe refleksje, bo trzeba było zająć się formalnościami. Jak można się było spodziewać, to Tomek wziął na siebie całą odpowiedzialność za organizację pogrzebu, a ja stałam z boku. Nawet nie pozwolił mi pomóc. Byłam wdzięczna, ale jednocześnie czułam się coraz bardziej zepchnięta na margines.

Pewnego dnia, przypadkiem, zobaczyłam list. Leżał na stole w kuchni, obok niedbale rzuconych kluczy Tomka. Otworzyłam go, z ciekawości. Chciałam tylko zerknąć… I to, co zobaczyłam, wstrząsnęło mną do głębi.

Rodzice zostawili Tomkowi w spadku dom. Dom, w którym dorastaliśmy. Niby nic nadzwyczajnego, prawda? Ale to nie wszystko. Okazało się, że oprócz domu, brat dostał również działkę na obrzeżach miasta oraz… konto, na które co miesiąc wpływała znaczna suma pieniędzy.

Zrozumiałam wszystko

Byłam wściekła. Dlaczego ja, ich córka, zostałam całkowicie pominięta? Czy nie zasługiwałam na nic? Zanim jednak zdążyłam cokolwiek przemyśleć, postanowiłam skonfrontować się z bratem.

Wpadłam do jego mieszkania bez zapowiedzi. Otworzył mi zaskoczony, widząc moją twarz czerwoną ze złości. „Dlaczego to wszystko dostałeś?” – wykrzyczałam. Tomek westchnął i zaprosił mnie do środka. Zaczął spokojnie tłumaczyć, że to nie tak, jak myślę. Że rodzice od lat odkładali te pieniądze z myślą o naszej przyszłości. Z naszą przyszłością?

– „To wszystko było planowane. Dom i działka były zapisane na mnie, bo rodzice wiedzieli, że ty nie chcesz mieć z nimi nic wspólnego” – mówił spokojnie, choć czułam, jak powoli zaczyna tracić cierpliwość.

Byłam w szoku. „Nie chcę mieć nic wspólnego?!” – powtórzyłam, próbując zebrać myśli. „To ty zawsze byłeś tym, którego faworyzowali! Zawsze byliście zgrani jak trio, a ja byłam na uboczu. A teraz jeszcze dostajesz wszystko w spadku?!”

Prawda wychodzi na jaw

Po mojej serii pytań i oskarżeń, Tomek podniósł głos. „Tak, rodzice zostawili mi dom, ale nie masz pojęcia dlaczego. Zawsze myślałaś, że mnie faworyzują, bo byłem starszy, prawda? Ale prawda jest taka, że oni wiedzieli, że ty nigdy nie chciałaś tego domu! To ja chciałem zająć się ich życiem, to ja byłem z nimi, kiedy tego potrzebowali! A pieniądze? One były odkładane na twoje mieszkanie, które sama kiedyś chciałaś mieć. Spójrz na ostatnią stronę tego listu!”

Patrzyłam w list, który mi podał. Na końcu znajdowała się notatka napisana odręcznie przez mamę. „Kochana córko, odkładaliśmy pieniądze, żebyś mogła wreszcie kupić swoje wymarzone mieszkanie. Mamy nadzieję, że teraz zrozumiesz, dlaczego wszystko zostało tak rozdzielone.”

Nie mogłam uwierzyć. Rodzice wcale mnie nie pomijali – planowali przyszłość nas obojga, ale ja, zasłonięta własnym żalem i gniewem, nie potrafiłam tego dostrzec.

A jak Wy byście postąpili w tej sytuacji? Czy uważacie, że podział majątku był sprawiedliwy? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!