Teściowa jest wyjątkowo bezczelną babą, ale moje dzieci ją uwielbiają. Dla mnie jest jędzą, a dla nich słodką babunią

Teściowa zawsze wchodziła do naszego życia z butami. Krytykowała, narzucała swoje zdanie i urządzała awantury o drobiazgi. Ale dzieci patrzyły na nią jak na anioła – kochaną babcię, która przynosi cukierki i zawsze ma czas na zabawę. Dlaczego więc w mojej obecności zmieniała się w prawdziwą jędzę?

Pewnego dnia coś we mnie pękło. Postanowiłam odkryć prawdę. Przesłodka babunia zaczęła się plątać w swoich opowieściach, a ja z każdym dniem czułam, że coś tu się nie zgadza…

Babcia ideał czy wilk w owczej skórze?

Teściowa zawsze była trudnym tematem. Kiedy zaczynałam z nią rozmowę, kończyło się na kłótni. Miała opinię o wszystkim – od tego, jak gotuję zupę, po to, jakie ubrania kupuję dzieciom. Jednak w oczach moich synów była cudowną babunią, która nigdy nie podnosiła głosu i zawsze miała w kieszeni ulubione cukierki.

Nawet mój mąż, który kiedyś stawał po mojej stronie, zaczął bronić swojej matki. „Ona po prostu chce dobrze”, mówił. Ale ja widziałam jej drugą twarz – złośliwą, kpiącą, taką, która znajdzie sposób, by mnie zranić, choćby najmniejszym gestem.

Przesłodzone prezenty

Pewnego dnia dzieci wróciły od babci z nowymi zabawkami – ogromnym zestawem kolejki, który zajął pół salonu. Były zachwycone, ale ja miałam mieszane uczucia. Po co kupowała im tak drogie prezenty, skoro wiedziała, że próbujemy ich uczyć oszczędności?

Gdy próbowałam delikatnie porozmawiać z teściową, odpowiedziała chłodno:
– Dzieciństwo jest tylko raz, ale ty tego chyba nie rozumiesz.

Te słowa zabolały. Poczułam się, jakbym była złą matką, która odbiera dzieciom radość. Postanowiłam sprawdzić, czy faktycznie dzieci tak kochają babcię, czy tylko lubią jej drogie prezenty.

Tajemnicza rozmowa

Kilka dni później podsłuchałam rozmowę starszego syna z babcią. Wydawało mi się, że mówi coś o mnie. Serce zabiło mi mocniej, więc podeszłam bliżej.
– Twoja mama zawsze się czepia, prawda? Babcia nigdy tak się nie zachowuje.

Nie wierzyłam własnym uszom. Czy naprawdę mówiła takie rzeczy? Syn przytaknął. Wtedy zdałam sobie sprawę, że teściowa w perfidny sposób manipulowała dziećmi, budując swój obraz „słodkiej babuni”.

Prawda wyszła na jaw

Zebrałam się na odwagę i konfrontację. Przy najbliższym spotkaniu zapytałam wprost, dlaczego nastawia dzieci przeciwko mnie. Teściowa próbowała zaprzeczyć, ale gdy przytoczyłam jej słowa, straciła rezon.
– Nie chcę, żeby dzieci myślały, że matka ciągle się na nie złości – powiedziała w końcu.

Wtedy wszystko stało się jasne. Teściowa była przekonana, że wie lepiej, jak wychowywać moje dzieci, i w swojej pokrętnej logice uważała, że „naprawia” moje błędy.

Jak zakończyła się historia?

Zamiast awantury, postawiłam granice. Wyjaśniłam teściowej, że jeśli jeszcze raz usłyszę takie słowa, ograniczymy jej kontakty z wnukami. Dzieciom wytłumaczyłam, że babcia nie zawsze ma rację, ale nie muszą przestawać jej kochać. Teściowa nie odpuściła całkowicie swoich prób „rządzenia”, ale nauczyła się trzymać język za zębami, przynajmniej w mojej obecności.

A Wy, jak byście postąpili w takiej sytuacji? Czy dalibyście teściowej drugą szansę? Dajcie znać w komentarzach!