Dzieci nie miały dla mnie czasu, bo byłam dla nich balastem. Gdy wygrałam w totka, przypomnieli sobie o starej matce
Z biegiem lat dzieci zaczęły odsuwać się od swojej matki. Każdy miał swoje życie, obowiązki i problemy, a ona stała się dla nich tylko balastem. Czuła, że powoli traci z nimi kontakt, a kiedy prosiła o chwilę rozmowy, zawsze znajdowały wymówkę… Ale wszystko zmieniło się w momencie, gdy w jej ręce trafił szczęśliwy los…
Gdy usłyszały o jej niespodziewanej wygranej, ich podejście nagle zmieniło się diametralnie. Telefon zaczął dzwonić non-stop, a w drzwiach pojawiły się dawno niewidziane twarze… Jednak cała prawda wyszła na jaw w najmniej oczekiwany sposób…
Kiedyś byłam dla nich najważniejsza. Moje dzieci, Kasia i Tomek, spędzały ze mną każdą chwilę, a ja robiłam wszystko, by ich życie było jak najłatwiejsze. Zawsze byłam dla nich wsparciem, niezależnie od tego, czy chodziło o trudności w szkole, czy później o problemy w związkach. Z czasem jednak wszystko się zmieniło. Gdy dorosły, zaczęły mnie traktować jak niepotrzebny ciężar. Moje telefony były zbywane krótkimi odpowiedziami, wizyty stawały się coraz rzadsze, a ja czułam, że powoli zostaję zepchnięta na margines ich życia.
Najbardziej bolało, że nie mogłam liczyć nawet na najmniejszą pomoc. Kasia zawsze miała jakąś wymówkę – to praca, to dzieci, to zmęczenie. Tomek natomiast, zawsze zabiegany, usprawiedliwiał swoją nieobecność „ważnymi sprawami”. Czasem dzwonili, ale były to krótkie rozmowy pełne wymuszonych uprzejmości. Poczułam się jak ktoś, kto przestał być częścią ich świata, jak balast, który tylko przeszkadza.
Zaskakująca zmiana
Nie narzekałam głośno. Moje życie toczyło się dalej, choć w samotności. Pewnego dnia, z nudów, kupiłam los na loterię. Nigdy wcześniej tego nie robiłam – ot, zachcianka, chwilowy kaprys. Zupełnie o tym zapomniałam, dopóki nie włączyłam telewizora i usłyszałam numery wygranej. Zaczęłam powoli porównywać swoje liczby z tymi na ekranie… i nagle zrozumiałam, że to ja wygrałam! Miliony!
Najpierw nie wierzyłam – przetarłam oczy, sprawdziłam jeszcze raz. Świat zawirował wokół mnie. Moje serce biło szybciej, a ręce drżały. W jednej chwili moje życie zmieniło się na zawsze.
Powrót „zatroskanych” dzieci
O wygranej nie mówiłam nikomu, nawet dzieciom. Nie chciałam, żeby nagle zaczęły mnie traktować inaczej… Ale szybko to się zmieniło. Ktoś musiał coś usłyszeć, bo już następnego dnia zadzwonił Tomek. „Mamo, co słychać? Dawno się nie widzieliśmy. Może wpadnę na herbatę?” – jego głos brzmiał zaskakująco ciepło. Pomyślałam, że może naprawdę zaczęło mu zależeć, więc zgodziłam się.
Tego samego dnia zadzwoniła Kasia, z podobnym entuzjazmem w głosie. „Mamo, musimy się spotkać. Dzieci tak za tobą tęsknią!” – powiedziała z takim zaangażowaniem, że aż mnie zaskoczyła. „Dobrze, wpadnijcie w weekend” – odpowiedziałam. Nagle, wszyscy znaleźli dla mnie czas. Nawet wnuki, które nie chciały przyjeżdżać na moje imieniny, teraz nagle marzyły, żeby spędzić czas z babcią.
Wielka kłótnia
Wkrótce moje dzieci zaczęły pytać o pieniądze. „Mamo, słyszałem, że wygrałaś w totka” – zagaił Tomek. „Może kupisz nowe mieszkanie? Ja i Marta mamy taki ciasny kąt…”. Kasia z kolei zaczęła mówić o remoncie swojego domu, który „strasznie by się przydał, ale jest taki drogi”. Zrobiło mi się smutno. Nagle cała ich troska zaczęła mieć jasny cel. Nie chodziło o to, że nagle przypomnieli sobie o matce. Chodziło o pieniądze.
Zaczęły się kłótnie, kto powinien dostać więcej. Tomek mówił, że to on zawsze więcej pomagał, Kasia natomiast uważała, że skoro ma dzieci, to ona potrzebuje więcej wsparcia. Gdy zaczęli się między sobą sprzeczać, nie mogłam już tego słuchać.
Cała prawda wychodzi na jaw
Wtedy postanowiłam powiedzieć im prawdę. „Słuchajcie, to nie jest tak, jak myślicie” – zaczęłam. „Nie mam zamiaru dzielić wygranej ani kupować wam czegokolwiek. Całe życie pomagałam wam bezinteresownie, ale teraz widzę, że wasza miłość zależy od pieniędzy”. Spojrzenia, które wymienili, były pełne zaskoczenia i rozczarowania. „Prawda jest taka, że wygrałam, ale nie zamierzam wydawać tej wygranej na wasze zachcianki”. Zamilkli. To był moment, kiedy wszystko się zmieniło.